czwartek, 22 marca 2012

Anioły Wszechświata

Englar Alheimsins, czyli po polsku Anioły Wszechświata, to film produkcji islandzkiej opowiadający o grupie chorych psychicznie pacjentów jednego ze szpitala, w którym dla oderwanych od rzeczywistości serwuje się terapię psychiatryczną. Główny bohater, Pall, po zawodzie miłosnym, odczuwa dotkliwe dolegliwości spowodowane schizofrenią i ląduję wraz z kilkoma innymi facetami w psychiatryku. Kino iście islandzkie, z brunatno-szarymi krajobrazami, z językiem, który z niczym się nie kojarzy, z muzyką, która zapiera dech w piersiach. Postanowiłam więc dzisiaj zaczerpnąć do mojej największej od... 7 lat miłości jaką jest grupa Sigur rós. Dla znawców muzyki z pogranicza snu i baśni, formacja wybrzmiewa znajomo. Dzisiaj przypomniałam sobie o utworze, który kojarzy się z gejzerami, lodowcami i wietrznymi nocami na Lodowej Wyspie. Bíum Bíum Bambalóto to w polskim tłumaczeniu Luli luli laj. Kołysanka, ale jakaś niespokojna, niepewna. Podobno jest to tekst starej piosenki śpiewanej dzieciom, chociaż nie kojarzy się bezpośrednio z miłym tuleniem do snu.

Utwór zabrzmiał na końcu filmu, gdzie po skoku z ostatniego piętra bloku mieszkalnego, widzimy rozlaną na chodniku krew samobójcy. Chciałoby się rzec, że jaki kraj tacy samobójcy, ale samo znaczenie tej kołysanki na końcu filmu, jest przekazem na tyle silnym, że nawet po wygaśnięciu napisów końcowych, siedzisz w fotelu i nie wiesz, czy to co obejrzałeś było prawdą, czy też zmyśloną, schizofreniczną mistyfikacją.

Sigrur rós potrafi poruszyć. Oczywiście mogłabym się rozpisywać na ich temat w nieskończoność, ale pewnie nie raz do nich tutaj wrócę. Dzisiaj jednak i nastrój i pogoda sprzyjały raczej posępnym jękom gitarowym poruszanych za pomocą smyczka, niż jakiemuś wesołemu podrygiwaniu.  Zatem usiądź, załóż słuchawki i słuchaj... Tak dzisiaj brzmi Islandia.
tekst po polsku 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz