Jakoś nigdy nie przepadałam za latami 80 w muzyce. Kicz, syntezatory, trwała ondulacja i włosy pod pachami - to mi się głównie kojarzy z tamtymi czasami, jeśli chodzi o image.
Ale po obejrzeniu jednego z najładniejszych filmów o śmierci i miłości " Nostalgia Anioła", stwierdziłam ,ze to najbardziej chyba niedoceniana dekada w muzyce, zapomniana gdzieś, no moze oprócz tych szlagierowych utworów z teledyskami ze starego MTV.
This Mortal Coil jest... właśnie, czym? Poezją? Oryginalnością?
Utwór "A song to the Siren" stanowił cudowne tło do jednej z najbardziej wzruszających scen w kinie. I tekst klasyczny, bo pochodzi z oryginału wykonanego przez Tima'a Buckleya. Nie wiem, która wersja mi się bardziej podoba?
Koi natomiast moje zmęczone oczy i uszy. Co fajniejsze nawet, zawiera w sobie obietnicę podróży. Kojarzy się z letnim wieczorem (oryginał), albo z triumfalnym wyruszeniem w ostatnią drogę (cover).
TMC przerobili to po mistrzowsku, nadając tajemniczości i ten specyficzny wokal.
Kojarzy się właśnie ze śpiewem syren z mitologii.
Cudowne....
This Mortal Coil
Tim Buckley

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz