wtorek, 10 kwietnia 2012

Na uwięzi?

Świat zwolnił tempo, wybuchła zieleń i jakaś chmura na horyzoncie zwiastuje dobry dzień. Mija on spokojnie, w domowym zaciszu, wśród kawy, ciasta, kota mruczącego i Sky Ferreira. Doskonałość.
T. w pracy, za oknem szumi miasto, dzieciaki już wyległy do piaskownic, tramwaje się spóźniają, ale ja jednak lubię ten poukładany chaos. 
Chyba polubię też płacenie rachunków, bo nic innego jak śmiech ogarnia mnie, kiedy kwota zmniejsza się na koncie z każdym kliknięciem. Przynajmniej jest wesoło. 
Tęsknię natomiast do pianina, do małej twórczości. Jednak ze zgrozą stwierdzam, że nic nie pamiętam z gry, ze śpiewu. Za długo bez tego.
Za to wdzięcznie brzmiące Animal dzisiaj tak ładnie o sobie przypomina. Tekst jest taki na jaki dzisiaj mam ochotę. Nienadmuchany. Każdy z nas jest chyba więźniem czegoś. Więźniem domu, uczuć, rachunków, głodnego kota, wiatru...
Jak mi się jednak podoba, to, gdy Sky śpiewa i tak cudnie łapie oddech. Jakby chciała krzyczeć, a jednak nie krzyczy. 
Jesteśmy zwierzętami. To jasne, że trzymamy się zasad i reguł, by udawać cywilizowanych. Ale spojrzałam dziś na moje zakupy i stwierdzam, że jemy siebie nawzajem. W tramwaju tak samo, gdy pan żul zagada o złotówkę na wino (szczery przynajmniej) - bo mu instynkt podpowiada, że od młodszej wyciągnie nawet dwa złote. 
Dzisiaj spowolniony dzień, bez kawy, z kilkoma papierosami. 
Ze zwierzęciem u stóp.

1 komentarz: