O muzykę nie jest łatwo w zadymionym, głośnym mieście. Zwłaszcza w tych chwilach, kiedy mijasz tłum ludzi, gdzie każdy się spiesząc, nawet na Ciebie nie patrzy. Zakładając na uszy słuchawki, spowalniam uciekanie czasu.
Bywa i tak, że przez to, zamiast wsiąść do autobusu swojej linii, wsiadam do innego, rozpoczynam podróż i orientuję się o błędnym numerze pojazdu dopiero gdzieś w okolicach pętli (zdarzyło się dzisiaj).
Wszystko przez (na coś winę trzeba zwalić) Album Leaf. formacja dość zagadkowa, ale przyjemna w odbiorze. Nieco chill-outowa, wybebeszona, z miłymi dla ucha dźwiękami.
Dzisiaj właśnie przez utwór Eastern Glow, wpadłam w sidła wrocławskiego mpk, kiedy wysiadłam zamiast na północnej części miasta, gdzieś w okolicach śródmiejskich. Szybki bieg przez skrzyżowania, złapałam kolejny transport.
Uwielbiam topić się w tym mieście z muzyką na uszach. Obserwować ludzi na przystankach, zaułkach. Skupiać się na pozornie błahych nonsensach.
Dzisiaj za pomocą Eastern Glow miałam okazję zaobserwować pierwsze tulipany w ogrodach, jakaś panią w olbrzymiej, zielonej torbie chowająca książkę pt. Jak czerpać radość z seksu.
Potem napatoczył się pan żul, proszący o niedopałek (nawet nie papierosa).
Wbiegłam do pracy, po drodze kupując ciastko francuskie i kawę.
Dzisiaj idealne tempo mi nadał Album Leaf, w biegu, w marszu, przez na wpół zeschnięte kałuże.
Kocham to miasto o poranku. Mimo, że przeciąg poranił gardło i trochę boli.

Przyjemne w odbiorze :> Dawno nie słuchałam takich dźwięków. A co do wsiadania w złe linie itp., często mi się to śni, szczególnie przed egzaminami ;)
OdpowiedzUsuń