poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sæglópur

Góðan dag :D Czyli Dzień dobry po islandzku. Nadszedł w końcu ten wspaniały poniedziałek i nawrót na  nordycką stronę świata. 
Po Skandynawii, a właściwie na piedestale jest u mnie Islandia. Kraj księżycowy, z ludźmi nie z tej epoki i nie z tego świata. Z muzyką, która brzmi tak pięknie jak brzmieć może wszechświat. 
Usłyszałam ich w liceum, przypadkowo, od koleżanki pożyczyłam płytę. Zakochałam się w jeden wieczór i tak do dzisiaj towarzyszą mi wszędzie. Najczęściej podczas codziennego,domowego bytowania, poprzez podróże bliższe i dalsze. Udało mi się wszczepić miłość do nich kilku osobom. I  myślę, że ta magia nie polega jedynie na muzyce, ale tym całym, cudownym wydechu prosto z wnętrza ziemi, gdzie przecież o to nie trudno na Islandii.
Wyspa Lodu dała mi Sigur rós i ich prze genialny kawałek Sæglópur ( można to tłumaczyć jako Nurek lub Zagubiony w Morzu). 
Dosyć infantylne intro zderza się z prawdziwą energią gitary, na której leader gra na smyczku. 
Słychać głębię oceanu, niepokój,ale i to co kocham w ich muzyce najbardziej - niespodziankę. Każdy dźwięk, każda fraza wyśpiewana w języku, który przypomina stare, nordyckie dzieje, niesie za sobą radość ze słuchania.
Jest to utwór absolutny dla mnie. 
Jest to Islandia, jakiej pragnę i, za którą tęsknię. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz