Pisalam już o swoim uwielbieniu do Petera Gabriela i czuję, że znów powinnam się nad nim rozpłynąć w lukrze i glorii chwały. Więc jeśli przynudzam, pomińcie ten wpis i rzućcie się w odmęty swoich spraw. Ale z całego serca jednak polecam uwagę i chwilę intymności z Piotrem G.
O co chodzi? Otóż, kilka miesiecy temu w końcu udało mi się bez przeszkód i zbędnego marudzenia obejrzeć koncert Secret World. I pewnie to zasługa środków rozluźniajacych umysł [sic!], gdyż przysłuchiwałam się i przyglądałam temu widowisku z rozdziabdzianą szeroko buzią.
Wiedziałam, że Peter potrafi zrobić pianę ze zwojów mózgowych, ale... aż taką?
Zaczęło się chyba po prostu tym, że cała oprawa koncertu z czasu jeszcze, kiedy miał włosy na głowie, szczególnie mi się spodobała. Światła, dymy, akustyka, mnogość instrumentów i bieganie po scenie - tego już nie ma za dużo na świecie. Nie spotykasz normalnie ubranego artysty, normalnie wystylizowanego chórku i uśmiechu na twarzy muzyków sekcji dętej. albo ja jestem ograniczona, dunno.
I wreszcie dwa kawałki, które mnie porwały, zrzuciły na samo dno uwielbienia. "Steam" przyjemnie sięrozpływający utwór, miarodajny, peterowy gabrielowy, by za chwilę wybuchnąć ferią barw. Aranżacja koncertowa - zupełnie zaskoczyła. W porównaniu z oryginałem, występ live mnie rozkochał w sobie. Potem jeszcze udało mi sieznaleźć tzw. cichą wersję tego utworu. Sami zobaczcie.
Oczywiście do kompletu dodam jeszcze Across The River. Przepięknie zaaranżowane intro, rezonujące tym głębokim, pierwotnym przekonaniem, że nalezymy do czegoś ponad to, niż sami jesteśmy. I niebieskość kolorów na scenie. Przecudne.
W zasadzie cały koncert warto obejrzeć. I wracać do niego. Bo jest smaczny i pełen niespodzianek. I ważne - koniecznie na dużym ekranie z dźwiękiem 5.1 - wtedy oglądanie ma sens.
O środkach rozluźniających umysł nie trzeba pamietać ;)
Polecam!

Także "lubię" P.G. koncert w porównaniu do trasy "UP" nagrany słabo. Cóż, na szczęście technika "poszła" do przodu.
OdpowiedzUsuń